wtorek, 16 października 2012

Sleep On Fire

Another autumn day. This season makes me sick, although it just begun. Seriously. It's cold and miserable. When it not rains wind blows so hard. Sometimes I completely don't want to go out anywhere. Just hot coffee, my bed and soap operas. I excuse the fact that fall switched my body into a long sleeping, which results in my habitual lates to school. But the truth is when I wake up and I look through the window and I see what's going on outside, I give up. I tell myself that I'm a polar bear and I fall into winter sleep.

Everything starts to be meaningless. Everyday, day after day, it's all the same. Alarm clock, cigarette, coffee, fast dressing up and washing teeth. No matter what time I woke up, always when I look at the clock I realise that the departure of the bus is for 15 minutes. I can't control it. I cannot control the time, I cannot control myself. I don't know if it's a matter of that I get dress for long time, preparing and wasting time on checking the news on FB or instagram, or maybe I lack discipline.

There are days, when I just say "stop". I stay at home. Just me, my bed and my lonelyness. I'm sick of everything and everyone. I don't wanna look at the nobody, I don't wanna them viewed me. My weakness. I don't have enough power to face everyday life. I don't feel pretty enough, no good enough and no confident ehough like I used to be. Luckily these days come rarely. Next day I back to reality with bigger zest and self confident than before. I feel strong. I am strong. I want others to see my strength.

_____________________________________________________________________________________________________

Kolejny jesienny dzień. Ta pora roku zaczyna mnie już męczyć, mimo iż dopiero się zaczęła. Naprawdę. Jest zimno, szaro. Jak nie pada to znów wieje, że głowę idzie urwać. Czasami normalniej w świecie nie mam ochoty wychodzić z domu. Tylko gorąca kawa, łóżko i seriale. Usprawiedliwiam się tym, że to jesień rozregulowała mój organizm do dłuższego spania, co skutkuje moimi notorycznymi spóźnieniami do szkoły. Ale prawda jest taka, że gdy tylko otworzę oczy i zobaczę to co się dzieje na zewnątrz, odpuszczam. Wmawiam sobie, że jestem polarnym misiem, który zasypia na zimę.

Wszystko zaczyna tracić sens. Codziennie, dzień po dniu, jest tak samo. Pobudka, papieros, kawa, ubieranie i mycie się w biegu. Nieważne o której godzinie bym nie wstał, to i tak gdy spojrzę na zegarek okazuje się, że do odjazdu autobusu zostało raptem 15 minut. I nie potrafię nad tym zapanować. Nie potrafię zapanować nad czasem, nad sobą. Nie wiem czy to kwestia tego, że długo się ubieram, szykuje i marnuje czas np. sprawdzeniem aktualności na fb czy instagramie, czy tego że po prostu brak mi dyscypliny.

Są dni kiedy po prostu pasuje. Zamykam się w domu. Tylko ja, łóżko i moja samotność. Mam dość wszystkiego i wszystkich. Nie chce nikogo oglądać, nie chce by oni oglądali mnie. Mojej słabości. Nie mam wystarczająco siły by stawić czoła codzienności. Nie czuje się wystarczająco atrakcyjny, wystarczająco mądry i brak mi pewności , którą co dzień przejawiam. Na szczęście takie dni trafiają się raz na jakiś czas. Następnego dnia wracam do normy z jeszcze większym animuszem i pewnością siebie niż dotychczas. Czuje się silny, jestem silny. Chce żeby inni widzieli moją siłę.





Foto: Ola Boś

4 komentarze:

  1. świetnie piszesz, mam nadzieję ze prawdziwie, ale powiem ci że mam podobnie: kawa, łóżko i w moim przypadku filmy to jedyne i najlepsze rozwiązanie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszystko było by fajnie ale czy tylko mnie już znudziły zdjęcia z papierosem - na początku to było naprawdę niezłe - teraz stało się nudne. Proszę pomyśl nad czymś innym bo nie patrząc na to posty, zdjęcia i stylizacje - rewelacja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Papieros tu nie jest rekwizytem, ale papierosem, którego paliłem.

      Usuń